czwartek, 24 lipca 2014

Wstęp

- Adrianno Veronico Collins! Mam już dość! Nie będę użerać się z tobą w nieskończoność! - do uszu dobiegł krzykliwy głos mojej, jakże cudownej mamy.
Ciekawe, co znowu?
Wyszłam z ciepłego łóżka, narzuciłam na siebie jedwabny szlafrok i zeszłam po schodach na dół, w kuchni moja rodzicielka siedziała przy stole i wraz z moją starszą siostrą jadły śniadanie przygotowane przez naszą gosposię panią Jonson, która aktualnie sprzątała salon.
- Śniadanie zaczyna się o 9, Adrianno czy wiesz która godzina właśnie jest? - matka wskazała na zegar, a ja postanowiłam nie odpowiedzieć na jej pytanie, wiedząc że zaraz i tak sama odpowie na nie - Jest 9.12! Jak zawsze jesteś spóźniona, nie wytrzymuję już, Adrianno!
- Mi też miło Cię widzieć mamo, cześć  Eli - uśmiechnęłam się fałszywie do nich i usiadłam obok siostry, na przeciw matki.
- Adrianno, ja nie żartuję! Nie możesz mnie ignorować!
- Wyluzuj mamo, spóźniła się tylko kilka minut - Elizabeth obroniła mnie.
- Dość! Koniec! Obie jedziecie na wakacje do ojca!
- Mamooo, nie no proszę! - powiedziałyśmy równocześnie.
- Skończyłam! Jutro obie wyjeżdżacie, macie czas do rana żeby się spakować! - krzyknęła i wstała od stołu, zasunęła krzesło i wyszła na ogród trzaskając drzwiami.
Siedziałyśmy przez dłuższą chwilę mierząc się spojrzeniami, ja winiłam ją za tą straszną karę jaką obdarzyła nas mama, a ona mnie i chociaż wiedziałam że ma wielką rację co do oskarżenia mnie, jednak dalej ścinałam ją wzrokiem.
- Wystarczy - szepnęła Eli.
Od razu jej posłuchałam i zaczęłyśmy jeść, skończyłam jeść pierwsza i od razu po tym poszłam do swojego pokoju, gdzie od razu zaczęłam pakować walizki.
To będą najgorsze wakacje w moim życiu.

1 komentarz:

  1. Bardzo dobry wstęp. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;3

    OdpowiedzUsuń